W dobie nowoczesnych technologii, stale rozwijających się wszelkiego rodzaju urządzeń i sprzętów codziennego użytku, idea buntu maszyn, rodem z hollywoodzkiego filmu, staje się coraz to bardziej prawdopodobna z roku na rok. W ostatnim wpisie zagłębialiśmy się w to w jakim stopniu obecna technologia i możliwości człowieka są w stanie przyczynić się do stworzenia tzw. AI (eng. Artificial Intelligence, pol. "sztucznej inteligencji"). Jednak co jeśli czekając na w pełni świadomego robota zapomnieliśmy, że każda opowieść o ulepszonych maszynach zaczyna się nie od stworzenia nowego życia, a od ulepszenia tego, które już mamy? Co jeśli stworzenia określane mianem "cyborgów" w literaturze science-fiction żyją już wśród nas?
Ideologia transhumanistyczna zakładająca przezwyciężanie słabości ludzkiej natury poprzez użycie nauki i technologii, znajduje coraz większą liczbę popleczników. Jego definicję stworzył brytyjski filozof i futurolog, Max More:
Transhumanizm to klasa filozofii, które próbują kierować nas w stronę kondycji postludzkiej. Transhumanizm dzieli wiele elementów z humanizmem – przede wszystkim szacunek dla rozumu i nauki, nacisk na postęp i docenianie roli człowieczeństwa (czy transczłowieczeństwa) w życiu. Transhumanizm różni się od humanizmu przez przyzwolenie (a nawet oczekiwanie) na radykalne zmiany w naszej naturze i dostępnych nam możliwościach oferowanych przez różne nauki i technologie.
W myśl tej filozofii, tworzenie cyborgów, czyli połączenia człowieka i maszyny, jest naszą powinnością. Zadziwić może jednak fakt, iż wszelkiego rodzaju implanty, czy to rozruszniki serca, czy aparaty słuchowe, po nowoczesne protezy, w połączeniu z ludzkim ciałem tworzą książkowy przykład cyborgów.
Jak Neil Harbisson, malarz cierpiący na ślepotę barw, który dzięki urządzeniu stworzonym przez Cyborg Foundation, słyszy kolory. Urządzenie Eyeborg przetwarza dane obrazy, na odpowiadające im dźwięki, umożliwiając właścicielowi rozpoznawanie, aż 360 różnych barw. Neil Harbisson poszedł jednak o krok dalej i zapragnał, aby Eyeborg zaczął być uważany za część jego ciała. Postulat poparty opiniami jego lekarzy został zatwierdzony, co doprowadziło do zmiany zdjęcia paszportowego na wersję z urządzeniem na głowie.
Cyborg?
A także Jesse Sullivan, właściciel dwóch bionicznych rąk, które działają jak w pełni sprawne ręce. Po wypadku, który doprowadził do amputacji obydwu górnych kończyn, lekarze z Instytutu Rehabilitacji w Chicago założyli Sullivanowi sztuczny bark z rękami, które umożliwiają mu zginanie, chwytanie, a nawet czucie, podobnie jak Lukowi Skywalkerowi.
Cyborg?
Najbardziej ciekawym przypadkiem jest jednak dokonanie profesora cybernetyki Kevina Warwicka, który wszczepił we własne ciało implant pozwalający mu sterować maszynami. Dzięki niemu Warwick był w stanie poruszać elektroniczną ręką w Wielkiej Brytanii, będąc w Nowym Yorku.
Cyborg?
Przynajmniej z ostatnim przykładem chyba
musimy się zgodzić. Rodzą się jednak pytania, ile czasu zajmie nam stworzenie
pełnego skafandru podtrzymującego funkcje życiowe i czy sprawi to, że nasze
codzienne życie będzie się prezentowało, jak w "Gwiezdnych Wojnach", "Robocopie",
"Terminatorze", czy "Iron Manie"?
Są również tacy, którzy stoją w opozycji do tego rodzaju zabiegów i usilnie starają się przekonać nas o zagrożeniu jakie niesie ingerencja w naturę. Czy mamy prawo do samoudoskonalenia, skoro naura chciała abyśmy byli zależni od środowiska, narażeni na wszelkiego rodzaju schorzenia i choroby, a także zależni od upływającego czasu? Na razie nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak wpłynie nasza technologia na przyszłość ludzkości. Zwolennicy transhumanizmu wierzą, że cyborgizacja jest jedynie kolejnym etapem ewolucji, tyle że tym razem zależnej od nas - od rozumu i umiejętności człowieka, a w przyszłośći obok homo sapiens sapiens będą żyć homo sapiens transhumans. Wydaję mi się, że dla każdego taka wizja może i zdawać się przerażająca, a cyborgizacja jedynie gwałtem na naturze, jednak powiedzmy sobie szczerze kto z nas nie chciałby być Tonym Starkiem?
Autor:
Maja Radwańska
Maja Radwańska