niedziela, 3 maja 2015

Deszcz elektronicznych śmieci

W dzisiejszych czasach technologia zaskakuje nas coraz to nowszymi udoskonaleniami sprzętów codziennego użytku. Często nie zdążymy jeszcze do końca poznać wszystkich funkcji obsługiwanego przez nas urządzenia, a już okazuje się, że dalsze nasze próby są bezcelowe, ponieważ w sklepach dostępy jest następca naszego „supernowoczesnego” gadżetu. Z kolei ten obecnie przez nas używany mógłby spokojnie zdobić muzealne wystawy. Przodownicy sprzętu elektronicznego prześcigają się w udoskonalaniu swoich wytworów, a my zafascynowani lawiną nowinek pragniemy ich jak najszybciej wypróbować, równocześnie odstawiając już nic nie znaczącego poprzednika do szuflady. Właśnie! I tu rodzi się problem.

Dosyć szybko okazuje się że ów szuflada jednak nie jest bezdenna, a składowane tam stare kasety wideo, telefony, myszki komputerowe, klawiatury i tym podobny sprzęt trzeba jakoś zutylizować (poza tymi kasetami z nagraniami z naszego dzieciństwa, gdzie biegamy z wiaderkiem na głowie; te należy zostawić - dla potomnych).

E-waste – tak język angielski pięknie opisuje to zjawisko. Chodzi ni mniej, ni więcej o problem pozbywania się starego sprzętu elektronicznego. Jeżeli dane urządzenie nadaje się do ponownego użytku, ponownej sprzedaży albo do recyklingu to opisuje się je właśnie tym terminem. 

Ponieważ niektóre elementy urządzeń tego typu, jak na przykład lampy kineskopowe, zawierają ołów, kadm czy beryl to proces ich utylizacji musi być przeprowadzany w odpowiednich warunkach, gdyż w przeciwnym razie styczność z tymi pierwiastkami jest niebezpieczna dla ludzkiego zdrowia. Jednakże ze względu na wysokie koszty takiego recyklingu rozwiązywane jest to w sposób jak najbardziej minimalizujący wydatki, czyli cały sprzęt wysyłany jest do krajów trzeciego świata, gdzie tania siła robocza rozprawia się z nim nie dbając o jakiekolwiek środki ostrożności. Nigeria, Chiny czy Indie to miejsca największych elektro-wysypisk. Z uwagi na to, że urządzenia takie jak telefony komórkowe zawierają również śladowe ilości złota lub srebra to odzyskiwanie tych surowców zachęca pracowników do zajmowania się tego typu pracą.


Niestety ten problem dotyczy także Polski. W 2010 roku służba celna zatrzymała transport elektrycznych odpadów które miały zostać wywiezione do Tanzanii, Gabonu, Pakistanu i Chin. Ekolodzy apelują – odzyskujmy zużyty przez nas sprzęt w Polsce!




Kwestia elektronicznych śmieci jest stosunkowo nowym problemem, jednak zwiększającym swoją skale z roku na rok. Mimo wszystko cały czas jest to zjawisko, o którym nie mówi się wiele.  Przykładem może być brak profesjonalnych kampanii reklamowych promujących poprawne obchodzenie się ze sprzętem elektronicznym, który już nam się znudził, bądź nie nadaje się do użytku. Jedyne filmiki, na jakie można natknąć się w sieci, to amatorskie nagrania nie przekraczające nawet  liczby 1000 wyświetleń. W związku z taką sytuacją niektórzy artyści postanowili przedstawić światu ogrom pozostałości elektronicznych za pomocą swoich oryginalnych prac. Jest to alternatywna forma gospodarowania odpadami tego typu, która oczywiści nie byłaby skuteczna na większą skalę, ale stara się nam pokazać z czym mamy do czynienia. Praca autorstwa Sary Frost może być tego bardzo dobrym przykładem:


Noah Scalin podobnie podszedł do tematu:


Odpadki elektroniczne to z pewnością jeden z najbardziej aktualnych problemów, który w coraz większym stopniu dotyka naszą planetę. Prędkość produkowania nowego sprzętu jest stanowczo za szybka w stosunku do pozbywania się tego już nieużywanego. A jak my możemy przyczynić się do polepszenia tej sytuacji? Myślę, że czas najwyższy się tym zainteresować...

Autor:
Piotr Janusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz